Dziś i wczoraj na Łotwie rozegrano 3 ligowe spotkania, a każde z nich z jakiegoś powodu było wyjątkowe. Nie brakowało emocji, kontrowersji oraz niespodzianek. Poniżej krótki przegląd każdego z nich.
Drużyna Marka Zuba gromi debiutantów
Spartaks Jūrmala prowadzony przez polskiego trenera miał w 6. kolejce sezonu zmierzyć się z dodanym w kontrowersyjnych okolicznościach do rozgrywek zespołem Noah Jūrmala. Przypomnijmy – federacja po zawirowaniach ze zmianami właścicielskimi pozbawiła klub licencji ze względu na to, że ich zdaniem Noah przestał spełniać kryteria finansowe. Inną opinię na ten temat miało kierownictwo drużyny, które zaskarżyło decyzję łotewskiego związku do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie. Ten przyznał rację Noah, i zdecydował, że zespół należy przywrócić do Virslīgi najszybciej jak się da. Tak zatem się stało. Zbudowany naprędce skład nie zdołał zaliczyć jednak udanego debiutu w lidze.
Ekipa Marka Zuba zanotowała dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie, aczkolwiek bardzo okazałe. Spartaks nie pozostawił rywalom żadnych złudzeń, i na ich terenie wygrał 5-0. Noah był drużyną ewidentnie słabszą, a sam rezultat świadczy o wyraźnej różnicy w poziomie sportowym. Strzelanie bramek przyszło zawodnikom Spartaksa z dużą łatwością, a po wczorajszym spotkaniu większość komentarzy na temat Noah, delikatnie ujmując, nie była pozytywna. Niemniej jednak dla beniaminka Noah był to dopiero debiut w Virslīdze i jego kierownictwo zapowiedziało, że za 2-3 kolejki zespół będzie już w optymalnej formie.
Metta znów urywa punkty silniejszym
Bazujący głównie na swoich młodych wychowankach zespół FS Metty przed dołączeniem Noah był uznawany za najsłabszy kadrowo zespół w lidze. Nie przeszkodziło to jednak „Studentom” (pseudonim Metty) w sprawieniu ogromnych niespodzianek w dwóch poprzednich kolejkach. Najpierw byli o włos od wygranej z mistrzem kraju Rigą FC, z którą zremisowali 1-1 po bardzo nerwowej końcówce. Tydzień później, w poprzedniej kolejce, w ostatniej akcji meczu uratowali remis 3-3 z inną drużyną z Rygi, wicemistrzem Łotwy, RFS-em. Wczoraj doszło do kolejnej sensacji, tym razem ofiarą Metty padł aktualny lider tabeli, Valmiera FC. Do 86. minuty utrzymywał się wynik 1-0 dla gości z Valmiery, ale wówczas arbiter przyznał rzut karny dla gospodarzy tego spotkania, którzy za sprawą 17-letniego Lūkassa Vapne wyrównali stan rywalizacji, i finalnie obydwie drużyny podzieliły się punktem. W tym spotkaniu nie brakowało kontrowersji i pretensji do arbitra ze strony drużyny gości. Piłkarze Valmiery ubolewali nad tym, że wcześniej sędzia nie przyznał im „jedenastki”, a zrobił to na korzyść Metty w 86. minucie, gdy ich zdaniem przewinienie było mniej oczywiste. Wyniku to jednak nie zmieniło, a trzeci z rzędu niespodziewany remis stał się faktem.
Wielkie derby Rygi dla RFS-u
Starcie mistrza i wicemistrza kraju to najciekawsze spotkanie jakie może zaserwować nam liga łotewska. Potyczki Rigi FC i RFS-u Ryga zazwyczaj obfitują w emocje, i tak było również tym razem. Faworytem spotkania była liderująca w tabeli Riga, która wydawała się zespołem lepszym niż mający niezbyt udany start w lidze (8 punktów w 5 meczach) rywale. Rzeczywistość okazała się być jednak dużo inna. Mistrzowie Łotwy zagrali bardzo źle w defensywie, błędy w tej formacji kosztowały ich aż 3 stracone bramki. Sami nie zdołali strzelić ani jednego gola, a wynik 3-0 dla RFS-u jest dość nieoczekiwanym rezultatem. Dzięki tej wygranej RFS wskoczył na 3. miejsce w tabeli i zbliżył się do Rigi na 2 punkty. Wyprzedzić go może jednak nadal BFC Daugavpils, który rozegrał 1 spotkanie mniej.
obrazek wyróżniający: fot. Riga FC