Dalsza część wywiadu poniżej.
Napomknęliśmy temat Paulo Sousy, teraz nowym selekcjonerem został jego rodak Fernando Santos. Jestem ciekaw, czy od strony zawodnika, który ma duże doświadczenie na poziomie Ekstraklasy czy Serie A, nowy trener kadry, to nowy start w walce o ewentualne powołanie?
Nie wiem. Jak na razie skupiam się na tym, by w klubie wrócić do optymalnej formy jeszcze sprzed powrotu do Polski. Jakiś czas temu zerwałem przywodziciela przed nowym rokiem, więc tak powoli wracam do odpowiedniej dyspozycji, a co będzie później, to zobaczymy. Warto pamiętać, że selekcjonerzy mają swój pomysł na grę, na jej styl, zawodników, którymi chcą dysponować. Zawsze jest nadzieja, ale skupiam się o wywalczeniu miejsca w jedenastce Cracovii i to jest teraz dla mnie priorytet.
Jeśli chodzi o Cracovię, to czy uważa Pan, że jest szansa na eliminacje do europejskich pucharów?
Jest dopiero początek drugiej rundy, więc punktów jest jeszcze mnóstwo do zdobycia. Dużo meczów, które musimy wygrać, rozegramy u siebie, więc jest to dla nas „handicap”, a co okaże się na koniec sezonu, to jest wielka niewiadoma. Zobaczymy, kto wygra Puchar Polski, co sprawi, że czwarte miejsce też będzie premiowane awansem. Robimy wszystko, żeby od początku rundy być jak najwyżej w tabeli. Miejmy nadzieję, że to się uda.
Dariusz Dudka powiedział w jednym z wywiadów, że Robinho i Ronaldinho ćwiczyli na nim zwody. Zdarzył się ktoś taki w Pana karierze?
Jeśli mam być szczery do bólu, to w jedynym meczu, w którym byłem faktycznie bezradny, to mecz z AC Milan na wyjeździe i grałem wtedy na Suso. Na niego nie miałem żadnego patentu i byłem po prostu bezradny. To jeden taki zawodnik, który sprawił mi aż takie problemy, gdzie można powiedzieć, rozkładałem ręce i nie wiedziałem, co robić.
Gdybyśmy mieli to obrócić, to komu Pan nie dał za bardzo pograć i z dumą teraz może to Pan wspominać?
Ciężko powiedzieć. Na pewno wyróżniłbym ten mecz z Romą w debiucie. Ja stanąłem na wysokości zadania, ale wtedy wszyscy jako kolektyw zagraliśmy ogólnie świetny mecz.
Podzielmy Salernitanę i Cracovię. Który z zawodników z tych dwóch klubów ma potencjał na wybicie się?
Z Salerno to wybrałbym Pirolę, środkowego obrońcę. Dostaje sporo minut w Serie A mimo młodego wieku. Jeśli chodzi o Cracovię, to duży potencjał widzę z przodu jak Rakoczy, czy Knap, którzy często wychodzą od pierwszych minut. Jeszcze „Maki” (Patryk Makuch red.), czy Myszor. Jest ich trochę, ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Nie mniej życzę im jak najszybszego wyjazdu.
Cracovia i Ekstraklasa się zmieniły, a o ile zmienił się trener Jacek Zieliński, jeśli chodzi o pracę na treningach, kwestie motywacji zawodników i różne tego typu aspekty?
Trener Zieliński idzie z duchem czasu, więc nowe rozwiązania taktyczne, czy sposoby na przeprowadzanie treningów. Z całą pewnością jest to też człowiek, który chce się rozwijać.
Na koniec kariery chciałby Pan osiąść we Włoszech, bo to Pana drugi dom, czy jednak zostać w Polsce?
Dobre pytanie. Czuję się tam jak u siebie, ale jednak mój dom jest tutaj. Jak na razie nie myślę o zakończeniu kariery, choć wiadomo, że kiedyś ten moment nadejdzie i raczej zostanę w Polsce z rodziną. Może uda się tutaj w Cracovii zrobić coś dobrego już nie jako piłkarz
Rozmawiał Krystian Kwiecień.