Po sezonie 2015/16 zrobiło się głośniej o hiszpańskim klubie CD Leganés, który po raz pierwszy w historii awansował do LaLiga. Jednym z architektów tego sukcesu był Polak… a właściwie Argentyńczyk polskiego pochodzenia – Alexander Szymanowski. W tamtym przełomowym sezonie zdobył 13 bramek i zanotował 11 asyst. Mógł grać dla reprezentacji Polski, ale nigdy do tego nie doszło…
Czy jest czego żałować?
Szymanowski swego czasu uchodził za jednego z najlepszych piłkarzy Segunda División. Najczęściej występował na lewym skrzydle, choć zdarzało mu się grać także po prawej stronie, a sporadycznie nawet jako napastnik.
Jego najwyższa wartość rynkowa sięgała około 5 milionów euro. W trakcie kariery rozegrał m.in. 82 mecze w LaLiga2 (22 gole, 17 asyst), 42 spotkania w LaLiga (10 goli, 3 asysty) oraz 51 meczów w duńskiej Superlidze (6 goli, 10 asyst).
W szczytowym momencie mógłby być brany pod uwagę przy powołaniach do reprezentacji Polski, ale w tamtym czasie jego nominalne pozycje były obsadzone przez Kamila Grosickiego i Jakuba Błaszczykowskiego. Wygryzienie ich ze składu wydawało się nierealne, ale czy mógłby się sprawdzić jako wartościowy zmiennik? Czy dałby kadrze więcej niż choćby Sławomir Peszko, ówczesny piłkarz Lechii Gdańsk?
A czy sam Szymanowski chciał grać dla Polski?
Deklarował taką chęć, ale był bardzo skromny – przyznawał, że nie wierzył w zainteresowanie ze strony PZPN. I rzeczywiście… nigdy nie został powołany. Warto jednak dodać, że miał pewne związki z Polską – znał Pawła Brożka, który uczył go języka polskiego, a także orientował się w historii naszego kraju, przynajmniej na podstawowym poziomie. Swojego czasu, gdy ten miał już 32 lata, jego usługami mocno zainteresowany był Radomiak Radom.
A co słychać u Alexandra?
36-latek aktualnie pozostaje bez klubu. Ostatnio był piłkarzem czwartoligowego hiszpańskiego zespołu, a swój ostatni mecz rozegrał pod koniec minionego roku.