Santiago Hezze, 23-letni Argentyńczyk ma polskie korzenie – jego babcia pochodzi z Polski. Od ponad roku posiada polski paszport, choć nie ze względu na sentyment do kraju przodków, a z powodów czysto praktycznych. Olympiakos Pireus, jego klub, chciał w ten sposób ominąć limit zawodników spoza Unii Europejskiej. Mógł grać dla Polski, ale wybrał Argentynę…
Czy PZPN nie przespał tematu?
Z jednej strony – od uzyskania paszportu przez Hezze do jego decyzji o grze dla Argentyny nie minęło wiele czasu. Z drugiej – Michał Probierz kontaktował się z piłkarzem i zaprosił go do rozważenia gry dla Polski, a ten obiecał się zastanowić. Sam selekcjoner przyznał jednak, że nie bierze Hezze pod uwagę w kontekście Euro 2024, choć zawodnik znajduje się „w kręgu zainteresowań”.
Wkrótce później pomocnik Olympiakosu w rozmowie z hiszpańskimi mediami zaznaczył, że choć zainteresowanie ze strony Polski jest dla niego nobilitujące, to czuje się Argentyńczykiem i liczy na powołanie do swojej macierzystej kadry. Temat gry dla Polski został więc definitywnie zamknięty.
Czy mamy czego żałować?
Hezze występuje jako środkowy lub defensywny pomocnik. W sezonie 2023/24 sięgnął z Olympiakosem po triumf w Lidze Konferencji, a jego rynkowa wartość to 12 milionów euro.
W Grecji radzi sobie znakomicie – obecnie rozgrywa tam drugi sezon i w tej kampanii wystąpił w dziewięciu spotkaniach Ligi Europy, zdobył jednego gola, a Olympiakos dotarł do 1/8 finału, odpadając po dwumeczu z Bodø/Glimt.
Tak – jest czego żałować.