Były selekcjoner Reprezentacji Polski po zaledwie 8 meczach pożegnał się z posadą trenera Abha Club. Jakie były powody zwolnienia 53-latka?
Misja zakończona niepowodzeniem
W lipcu tego roku Czesław Michniewicz po półrocznej przerwie został trenerem saudyjskiego Abha Club. Wizja mogła być obiecująca ponieważ trener osiągnął dobry wynik z naszą kadrą na mundialu w Katarze wychodząc z grupy po 36 latach. Jednak tak zwana „afera premiowa” po zakończeniu mistrzostw świata doprowadziła do nie przedłużenia umowy z trenerem.
Nowy pracodawca Polaka miał w lidze jasny cel, Abha, która od kilku lat walczy o utrzymanie, miała ustabilizować pozycję w środku tabeli. Trener nie musiał zrobić wyników na już. Chodziło o to, by stworzyć fundamenty na przyszłość. Niestety sprawy potoczyły się w niewłaściwym kierunku. W 8 meczach drużyna prowadzona przez Michniewicza odniosła 6 porażek i zaledwie 2 zwycięstwa.
Co poszło nie tak?
Dokładnie na ten temat wypowiedział się Adam Błoński, ekspert od piłki azjatyckiej.
„Przygoda Michniewicza okazała się rozczarowaniem, bo Abha za jego kadencji stała się drużyną bezpłciową. Ani nie byli nastawieni na ofensywę, ani nie radzili sobie w obronie. Mało tego: nie było widać prawie żadnych schematów, nawet przy stałych fragmentach. To wyglądało na boisku trochę tak, jak byśmy rzucili piłkę 11 zawodnikom i powiedzieli: grajcie. Na pewno Michniewicza nieco usprawiedliwia fakt, że nie mógł korzystać z szybkiego obrońcy z Iraku Saada Natiqa, który wcześniej był ostoją defensywy, ale nabawił się urazu i nie grał. Przyjście Grzegorza Krychowiaka też niewiele pomogło. No i zamiast postępu drużyna zanotowała regres. W zeszłym sezonie wydawało się, że klub spokojnie się utrzyma w lidze, a stał się kandydatem do spadku.”
Co z przyszłością trenera?
Nie zapominajmy, że Czesław Michniewicz to bardzo ciekawe nazwisko na rynku. Pod znakiem zapytania stoi jego ewentualny powrót do PKO Ekstraklasy ponieważ nie wiadomo jak trener ustosunkowałby się do „afery premiowej”, która na pewno byłaby wyciągana z szafy. Niewykluczone, że szkoleniowiec poprowadzi jeszcze jakiś klub w egzotycznej lidze jak np. Maciej Skorża, który pracuje w Japonii z drużyną Urawa Red Diamonds.