Wraz z końcem okienka transferowego Diego Simeone stracił jednego ze swoich żołnierzy, który całe życie grał dla Atleti. Saul Niguez przeszedł do Chelsea już po swoim najlepszym momencie w karierze. Jego rajd w półfinale Ligi Mistrzów z Bayernem miał miejsce już 5 lat temu.
Mimo to w końcu będzie mógł złapać oddech i poczuć trochę innego futbolu niż dotychczas. Jak mało kto w La Liga tego potrzebował. Na dobrą sprawę jego odejście to jedyna poważna zmiana kadrowa wychodząca z klubu.
Po za tym na Wanda Metropolitano przybył Rodrigo de Paul i Matheus Cunha. Obaj przychodzą z przeciętnych zespołów swoich lig, bo ani Udinese, ani Hertha Berlin nie biją się w swoich krajach o najwyższe cele. Obaj potrafią akcję napędzić i wykończyć. Ten pierwszy na włoskich boiskach strzelił 34 gole i zaliczył 37 asyst. Może czuć ulgę, że ktoś w końcu zapłacił wystarczającą sumę za niego, bo od jakiegoś czasu przebijał poziom kolegów z Dacia Arena. Cunha z kolei w Niemczech w barwach Lipska i Herthy zdobył 16 goli i zaliczył 12 asyst.
Według portalu transfermarkt.de za tych dwóch graczy klub z Madrytu wyłożył ponad 60 milionów euro. Ciężko powiedzieć czego od nich oczekiwać. Teoretycznie duże pieniądze jak na Atletico, zresztą to właśnie „Los Colchoneros” wydali najwięcej z klubów Hiszpańskich w tym oknie. W praktyce obaj są w kluczowym momencie kariery, gdzie topowy klub zapłacił za nich sporą sumę. Rodrigo de Paul przywitał się już z kibicami asystą w meczu domowym z Elche (1:0). Może więc te ruchy z czasem zaczną się spłacać.
Rezerwowy bramkarz ściągnięty z Monaco również jest ciekawym dodatkiem do drużyny. Lecomte wie, że główną rolę w bramce zajmuje Jan Oblak, a co za tym idzie będzie musiał po prostu poczekać na mecz mniejszej rangi, w którym musi przekonać trenera do swojej osoby.
Jednak to co sprawiło, że o Atletico można myśleć w perspektywie wygrania tytułu to powrót Antoine’a Griezmanna. Wypożyczenie z obowiązkowym wykupem sprawia, że do Luisa Suareza czy Joao Felixa dołącza stary znajomy mistrz świata, który z Simeone dogaduje się jak mało kto. Francuz choć indywidualnie nie ma sobie nic do zarzucenia podczas przygody na Camp Nou, drużynowo jednak odskakuje. Kibice Barcy będą przede wszystkim pamiętali o kwocie wydanej na niego, a nie na liczby, które Griezmann miał.
Barcelona bez Messiego, Real bez Ramosa, a Atletico z chyba najmocniejszym atakiem w lidze jest na dobrej drodze by powtórzyć sukces jakim było Mistrzostwo Hiszpanii w ubiegłym sezonie. Suarez, Felix, Griezmann, Carrasco czy wspomniany Cunha to dość mocna ofensywa. Nie mówiąc już o takich postaciach jak Marcos Llorente czy Angel Correa. Ponoć tytuły wygrywa się obroną. Zobaczymy, czy tutaj atak nie będzie wystarczał.
Autor tekstu: Krystian Kwiecień