Urugwaj nie jest stawiany jako czarny koń tych rozgrywek, choć moim zdaniem niesłusznie. W tym niewielkim kraju jest wiele talentów, którym udaje się pokazać w światowej piłce. Korea Południowa kojarzy się tylko z jednym piłkarzem, który w dodatku jest kontuzjowany i nie zagra w tym spotkaniu.
Czarny koń mistrzostw?
Kadra Urugwaju jest niezwykła. Połączenie młodości z doświadczeniem oraz zawodników grających zarówno w ligach Ameryki Południowej jak i TOP5 w Europie. Szczególny potencjał jest w ofensywie. Świetny sezon Valverde, który jeśli tak dalej będzie się prezentował, to ma wielkie szanse na zostanie legendą Realu Madryt, Luiz Suarez, który poświęcił swój kontrakt w Europie, aby grać i być przygotowanym fizycznie na mundial, Edison Cavani, który ma kontuzję, ale powinien na mundialu zagrać. Największym problemem wydaje się defensywa. Muslera nie prezentuje już tego poziomu co kiedyś a kontuzja Ronalda Araujo nie ułatwia. Ciężar na barki musi wziąć Diego Godin. Dla wielu świetnych piłkarzy to będą ostatnie mistrzostwa, więc motywacji nie brakuje, aby osiągnąć dobry wynik jak w 2010 roku.
„Kim” oni są?
Zerknijcie sobie na ostatnie mecze eliminacyjne Korei Południowej, a zobaczycie coś niezwykłego. Kto w bramce? Kim. Kto na bokach obrony? Kim i Kim. Kto na środku obrony? Kim i Kim. Raczej ciężka zagwostka dla napastników, który Kim jak gra. Korea jednak kojarzy się tylko z jednym piłkarzem. Jednak Heung-Min Son, bo o nim mowa doznał kontuzji i w pierwszych spotkaniach nie zagra. Pytanie jest jednak czy w ogóle zdąży zagrać, bo Korea nie jest faworytem do wyjścia z grupy. Cztery lata temu też nie byli, a wyeliminowali ówczesnych mistrzów świata – Niemców i awansowali do 1/8 finału.