Za nami 15. kolejka Premier League, która obfitowała w dużą liczbę zdobytych bramek. W tej kolejce padło aż 37 goli, co daje średnią na mecz 3,7! Takie kolejki dają się lubić. Byliśmy świadkami dwóch hitów, pierwszy z nich był na przystawkę w drugi dzień kolejki, ponieważ rozpoczął niedzielne zmagania o godz. 13:00, a ostatni zwieńczał 15. kolejkę. Jednakże jeszcze kilka spotkań przyniosło nam dobrą rozrywkę i duże emocje. Czy się zawiedliśmy? I tak i nie. Na jakim zespole najbardziej? Tego dowiecie się poniżej.
Chelsea – Arsenal 0:1
Londyn jest czerwony jak budki telefoniczne. Arsenal wygrał na Stamford Bridge 1-0 i to jest najmniejszy wymiar kary dla ekipy Grahama Pottera. Wynik totalnie nie oddaje tego, co się wydarzyło na murawie. The Blues oddali tylko 5 strzałów w tym meczu, a w drugiej połowie zostali zdominowani przez Kanonierów. Niestety piłkarze Chelsea wyglądali, gdyby spotkali się pierwszy raz ze sobą i mieli podbijać Londyn. Jedyne usprawiedliwienie jest takie, że u gospodarzy mamy mały szpital, kontuzjowani są mi.in. Kepa, Chilwell, Fofana, James i Kante. Wracając do meczu, jedyną bramkę zdobył Gabriel w 63 min, a asystę z rzutu rożnego zaliczył Bukayo Saka. Arsenal oddał 14 strzałów, z czego tylko dwa były celne, jednak to wystarczyło, żeby ograć The Blues na ich własnym terenie.
– Trudno nie być rozczarowanym takim wynikiem. Nasz występ też nie był najlepszy, łagodnie rzecz ujmując. Myślę, że naprawdę się staraliśmy, ale można było zauważyć różnicę między obydwoma drużynami pod względem pewności siebie. Arsenal funkcjonował lepiej na boisku i ich sposób rozgrywania piłki był o wiele płynniejszy. Jest mi przykro o tym mówić, ale nie jesteśmy teraz w najlepszym momencie. Zawodnicy Arsenalu zasłużyli dzisiaj na zwycięstwo, a my wykorzystamy tę porażkę do poprawy naszej gry w kolejnych spotkaniach – mówił Graham Potter, szkoleniowiec Chelsea.
Widać, że trener Chelsea rotuje składem i szuka optymalnego rozwiązania, ale nie było nawet widać, żeby zawodnicy się starali i za wszelką cenę próbowali wyrwać chociaż jeden punkt. Dużo pracy ich czeka, a prawdopodobnie przerwa związana z mundialem wyjdzie im na dobre. Arsenal pewnie utrzymuje się na pozycji lidera i robi wielkie kroki, aby powalczyć z City o Mistrzostwo Premier League. Warto jeszcze wyróżnić Salibę, który rozegrał chyba swój najlepszy mecz w tym sezonie.
Tottenham – Liverpool 1:2
W drugim hicie Liverpool pokonuje Tottenham i jest to pierwsze zwycięstwo The Reds na wyjeździe w tym sezonie. Koguty pierwszą połowę tradycyjnie zagrali poniżej możliwości, ale jak zawsze druga już była lepsza, niestety to nie wystarczyło. Bohaterem spotkania został Mohamed Salah, który strzelił dwie bramki. Co może cieszyć to dobra gra Tottenhamu, która ostatnio była na bardzo średnim poziomie, wygrywali mecze, ale w różnym stylu. Teraz, mimo że przegrali, to światełko w tunelu jest, by dalej utrzymywać się na szczycie tabeli. Liverpool utrzymuje tendencje i gra w kratkę, ale jest dalej nadzieja, że The Reds niedługo znajdą się w pierwszej czwórce tabeli. W strzałach na bramkę 14 do 13 na korzyść Kogutów, ogólne statystyki bardzo wyrównane, tak samo, jak gra obu zespołów. Niestety jednym z aktorów tego widowiska był sędzia Andy Madley, który podjął kilka kontrowersyjnych decyzji.
– Musimy okazać naszym kibicom wielki szacunek, ponieważ zapłacili za bilety. Jednak jeśli zapytasz mnie, czy byłem nieco rozczarowany gwizdami, to odpowiedź brzmi tak. To ważne w każdym momencie. Od początku sezonu powtarzam to samo, że dopiero zaczęliśmy nasz proces i po roku zrobiliśmy już duży krok do przodu. Jeśli ktoś myśli, że jesteśmy gotowi, aby zdobywać trofea, to szczerze mówiąc będzie naprawdę bardzo ciężko – mówił po meczu Antonio Conte.
Aston Villa – Manchester United 3:1
Trzeci mecz, który subiektywnie wyróżniłem, by coś więcej o nim powiedzieć to pojedynek Aston Villa – Manchester United. Człowiek orkiestra Jacob Ramsey strzelił bramkę dla swojego zespołu, zaliczył asystę i nawet zaliczył samobója, dając Czerwonym Diabłom przynajmniej jedno trafienie. Można powiedzieć, że Unai Emery zadziałał jak nowa miotła – pozamiatał, wyczyścił i teraz jest pięknie. The Villans zagrali skutecznie, oddali tylko 6 strzałów, ale aż 3 z nich zamienili na gole. Na Villa Park od pierwszych minut po dłuższej absencji pojawił się Lucas Digne i strzelił piękną bramkę z rzutu wolnego. Manchester United zagrał słaby mecz, co na pewno pomogło gospodarzom. Czerwone Diabły oddały 8 strzałów na bramkę, z czego trzy były celne.
Emery pokazał, że zna na się na swoim fachu, wiedział, że musi przycisnąć większym pressingiem obrońców Manchesteru i ograniczyć przestrzeń Casemiro, co świetnie się sprawdziło. Zmiana formacji następowała płynniej i ogólnie cała gra The Villans była dobrze zorganizowana. Wszystko wskazuje na to, że Emery dźwignie swój zespół w górę tabeli i wyciągnie potencjał swoich zawodników, tym bardziej, że jeśli chodzi o wartość zespołu, to Astona Villa ma jedną z większych w Anglii i Europie.
– Przegraliśmy mecz na początku pierwszej i drugiej połowy. To jest nie do przyjęcia. Przeciwnicy wyglądali na dużo bardziej wypoczętych i gotowych do gry. Wynik spotkania jest jasny, nigdy nie kłamie. Dziś nie byliśmy wystarczająco dobrzy. Nie mieliśmy właściwej organizacji. Stworzyliśmy sobie niezłe sytuacje przy stanie 2:1. Jestem naprawdę rozczarowany, że straciliśmy gola na początku drugiej połowy – skomentował Erik ten Hag.
Pozostałe mecze 15. kolejki Premier League
W pozostałych meczach Leeds United pokonuje 4:3 AFC Bournemouth. Wisienki wygrywały już 3-1, by przegrać sobie mecz na własne życzenie wcześniej wspomnianym wynikiem. Następnie Manchester City pokonuje Fulham 2-1. Bohaterem meczu był Haaland, który wszedł z ławki, strzelił bramkę z rzutu karnego, następnie zdjął koszulkę i dostał żółtą kartkę. Fani Fanstasy Premier League nie byli na pewno zadowoleni tym faktem.
Nottingham Forrest remisuje z Brentford 2-2, goście bez Ivana Toneya, który pauzował za kartki. Wolverhampton Wolves podejmowało u siebie Brighton. Mewy zadziobały Wilki i wywożą 3 punkty z Molineux Stadium, wynik 2-3. Lecimy dalej, Frank Lampard nie zaliczy ostatniego spotkania do udanych. Gdy już wszyscy myśleli, że Everton powoli wychodzi na prostą, to zostali sprowadzeni do parteru. Leicester City pokonuje 2-0 The Toffies po golach Tielemansa i Barnes’a.
Sroki ponownie wysoko latają, wygrana 4-1 z Southampton pozwoliła im wskoczyć na 3 miejsce w tabeli Premier League. Święci bez polotu i pomysłu ponownie przegrywają i tym samym Newcastle już na dobre zwolniło trenera Świętych. Kto będzie zastępcą R. Hasenhuttl’a? Okaże się niebawem. West Ham United ponownie zawodzi. Po słabym początku Młoty wróciły na dobre tory. Niestety na krótko, ponieważ w niedzielę w derbach Londynu przegrali z Crystal Palace 2-1, tracąc bramkę w ostatniej minucie. Bohaterem meczu Zaha, który zaliczył bramkę i asystę. Już powoli cierpliwość do Moyes’a się kończy i pytanie, czy to będzie następny trener, który straci pracę w Premier League?
15. kolejka Premier League nie zawiodła. Byliśmy świadkami wielu strzelonych bramek i zwrotów akcji, a przecież to sama przyjemność dla oka. Teraz w środku tygodnia czeka nas Puchar EFL Cup, a potem ponownie ugości nas Premier League.
Bramka 15. kolejki Premier League
Gol z rzutu wolnego Lucasa Digne w meczu Aston Villi z Manchesterem United. Francuz niedawno wrócił do dyspozycji po kontuzji, a w meczu z „Czerwonymi Diabłami” znacznie przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu.
☄️ Tardes, porque buena fue esta definición mágica de Lucas Digne.
— Aston Villa Latinoamérica (@AVFCLatam) November 7, 2022
pic.twitter.com/qW87L9a5RX