Jedna z najczęściej rozpowszechnianych obecnie informacji ze świata piłki, dotyczy tematu powołania Mario Balotelliego po latach do kadry. Wiele osób uważa to za brak rozsądku, zwracają uwagę na brak młodszych w jego miejsce i przypominają o wpadkach, które nadal mu się zdarzają.
Dokładnie za kilka miesięcy minie równe 10 lat odkąd Mario Balotelli zszokował piłkarską Europę, strzelając dwie bramki w półfinale EURO 2012 na Stadionie Narodowym. Zaprowadził wtedy „Azzurich” do wielkiego finału w Kijowie. Po turnieju z roku na rok było coraz gorzej. Magia na boisku zaczęła blaknąć, ale nazwisko nadal było gorącym towarem. Po EURO już 8-krotnie zmieniał barwy. Często bywały to zespoły zasłużone jak Milan, Marsylia czy Liverpool. Z czasem kluby były marketingowo coraz słabiej kojarzone. Monza przykładowo przyciągnęła pomysłem Silvio Berlusconiego, by w mieście Formuły 1 stworzyć nowy mocny klub na mapie Włoch. Zdarzały się sentymentalne pomysły jak transfer do Bresci, gdy jego mama bardzo nalegała go, by dołączył do ówczesnego beniaminka Serie A.
Obecnie jest w Adanie Demirspor, klubie który w Polsce może być kojarzony z krótkiego pobytu Jakuba Koseckiego i jego opowieściach na temat Andersona, niegdysiejszej gwiazdy Manchesteru United. Wszyscy znamy Galatasaray, Fenerbahce, Besiktas czy Trabzonspor. Ale Adana? A no tak! Kosecki tam był.
Mimo wszystko, chyba jednak nie za nazwisko
Roberto Mancini zszokował wszystkich decyzją o powołaniu go do kadry Włoch. Mistrzowie Europy przecież muszą mieć kogoś lepszego od Mario, prawda? To u obecnego selekcjonera reprezentacji „Super Mario” miał udział przy największej liczbie goli w karierze (48). Ciężko powiedzieć, czy Mancini aż tak go uwielbia, czy to bardziej trener zawodnikowi spadł z nieba.
Adana Demirspor zajmuje obecnie 4 miejsce w lidze, mając punkt straty do podium. Turecka Super Lig przechodzi wielką burzę w obecnych rozgrywkach. Tylko 3 punkty nad strefą spadkową jest Galatasaray, a Besiktas i Fenerbahce są tuż pod lokatą gwarantującą europejskie puchary. Klub Balotellego to wykorzystuje, zresztą jak sam zawodnik. W obecnym sezonie ma 8 goli i 3 asysty w lidze, czyli więcej od choćby Mesuta Ozila. Razem z Brittem Assombalongą królują w Adanie. Mają taką samą liczbę bramek i widać, że ten duet robi różnicę na boisku.
W powołaniach zabrakło miejsca dla Pinamontiego, strzelca 8 goli w tym sezonie Serie A, czyli tyle ile chociażby Zlatan. Jeżeli spojrzymy na miejsce Adany i Empoli w tabelach ligowych swoich lig, to wybór Manciniego się broni. Oczywiście, można powiedzieć, że na Półwyspie Apenińskim liga jest trudniejsza, jest wyżej notowana w rankingach, ma lepsze drużyny, sukcesy. To wszystko prawda. Mancini postawił najwidoczniej na dwie sprawy – nie tylko formę zawodnika, ale też to, ile ona daje zespołowi. Adana bije się o puchary. Empoli o środek tabeli. Możemy gdybać, że zespół „Balo” pewnie skończy niżej, a Empoli może powalczy o powiedzmy o 8 miejsce. Ale selekcjoner reprezentacji, w dodatku takiej jak Włochy, chyba nie powinien zastanawiać się nad przyszłością formy zespołu, tylko doceniać aktualny stan rzeczy.
Roberto Mancini nie powołał Pinamontiego, ale wziął Scammaccę z Sassuolo, Zaccaniego z Lazio, czy wypożyczonego z Juventusu do Cremonense Nicole Fagiolego. Kilku po raz pierwszy pojawi się na kadrze, inni są tu co zgrupowanie i jest też Mario, który po latach przekonał formą. Można nie rozumieć decyzji trenera „Azzurich”, ale ona naprawdę nie wzięła się z niczego.
Autor tekstu: Krystian Kwiecień