W ostatnim czasie Stara Dama stara się odnaleźć, by zacząć lepiej funkcjonować po odejściu Cristiano Ronaldo. Nie tylko pandemia, czy pensja CR7 sprawiły, że klub tak obniżył loty. Warto tu przypomnieć o mocnych więzach ze strony samej ligi, która ogranicza finansowo każdy zespół Serie A. W efekcie Sven Botman zamiast Milanu, wybiera Newcastle, a Thomas Strakosha przechodzi do zeszłorocznego beniaminka Premier League
Pomówmy stricte o Juve, które ma chrapkę na powrót na szczyt swojego podwórka. Inter w ostatnich dwóch latach pokazał, że ma predyspozycje, by walczyć o najwyższe cele we Włoszech, i potrafi je udokumentować. Mistrzostwo, dwa puchary i Superpuchar Italii to jedno, bo gablota w końcu jest zapełniana po latach posuchy. Drugą kwestią, jest zbudowana kadra. Na San Siro wraca Romelu Lukaku, dzięki czemu wróci stary duet w ataku z Lautaro Martinezem. Patrząc na całą drużynę, to skład Nerrazurich wyceniany jest na ledwo ponad 650 milionów euro. Pomimo faktu, że do Turynu już teraz zawitał Pogba, czy Di Maria, to mówimy o różnicy wartości ponad 100 milionów. Nie mówiąc nawet o Milanie, który nie ma największych nazwisk, ale to nie przeszkadza im w odnoszeniu z roku na rok lepszych wyników.
Widać, że po odejściu Ronaldo, w Juventusie starają się wrócić na odpowiednie tory pod każdym względem. Zamiast kupować gwiazd światowego formatu, ściągają ciekawe postacie z Serie A. Mówi się o odejściu de Ligta (według Fabrizio Romano to kwestia godzin), a w jego miejsce może trafić Bremer prosto od lokalnego rywala Torino. Już wiadomo, że stolicę Piemontu opuścił Dybala na rzecz Romy i Chiellini, czyli wieloletni weterani, gdzie ten drugi jest absolutnym pomnikiem Starej Damy. Kadra jest zwężana, odmładzana i … osłabiana. Trzeba powiedzieć, że to jest duża niewiadoma, jak Juventus zareaguje na brak tylu ważnych i jakościowych zawodników.
W Turynie sporo ryzykują, ale nie mają też wyjścia. Brak sukcesów, to brak pieniędzy. Stąd odejścia Paulo, czy najprawdopodobniej de Ligta. Zespół nie będzie robił już takiego wrażenia nazwiskami. Będzie to mieszanka wielkich talentów jak Vlahović i starych wyjadaczy jak Cuadrado. Wydaje się, że to kolejny rok, gdzie raczej Juventus nie będzie w stanie nawiązać do pierwszego okresu Allegriego. Będzie to raczej mozolna ciężka praca na boisku i w księgowościach, by wszyscy przyjeżdżający na J Stadium na nowo zaczęli się bać rywala, z którym przyszło im się mierzyć. Nie mówię nawet o kontekście Ligi Mistrzów. Na dobry początek niech zaczną lepiej grać w lidze, żeby nie tracić punktów z zespołami, które powinni odhaczać.