Michniewicz przegrał sam ze sobą. Jest tylko jeden sposób na oczyszczenie atmosfery [OPINIA]

Atmosfera wokół reprezentacji Polski jest tragiczna, a kolejne niespodziewane decyzje Czesława Michniewicza wcale jej nie poprawiają. W ciągu ostatnich kilku godzin selekcjoner postanowił „rozprawić się” z niewygodnymi dziennikarzami. Zrobił to w bardzo prosty sposób, czyli poprzez banowanie ich na Twitterze. W ten sposób po raz kolejny zrobił wiele niepotrzebnego szumu wokół swojej osoby. Michniewicz generuje mnóstwo negatywnych skojarzeń i tego niestety nie da się już odkręcić.

Czesław Michniewicz od początku swojej pracy na stanowisku selekcjonera był atakowany przez dziennikarzy. Najpierw afera korupcyjna, a potem styl gry reprezentacji. Wydawało się, że po wyjściu z grupy na mistrzostwach świata i przyzwoitym meczu z Francją selekcjoner obronił swoją pozycję. Jednak wtedy pojawił się temat nieszczęsnej premii, który rozpalił nie tylko kibiców piłkarskich, ale i całą Polskę. Co prawda Michniewicz, Lewandowski i Krychowiak w jakiś sposób wyjaśnili tę sprawę, ale wciąż budzi ona wiele emocji.

Po wypowiedziach Michniewicza i „Lewego” wydawało się, że reprezentacja odzyskała nieco zaufania wśród kibiców. Głosy z kadry zaprzeczały konfliktom, mówiąc, że wszystko to wymysły mediów. Można w to wierzyć lub nie, to klasyczna sytuacja „słowo przeciwko słowu”. Jednak bardziej wiarygodne są zdania osób, które w tym uczestniczyły, niż redaktorów, bazujących na sekretnych informatorach.

Przegrał sam ze sobą

Oprócz tych kontrowersyjnych wydarzeń w kontekście atmosfery wokół kadry trzeba zwrócić uwagę na zachowanie selekcjonera. Czesław Michniewicz nie radzi sobie w kontaktach z mediami i notorycznie ulega emocjom, tracąc chłodną głowę. Niekiedy to zrozumiałe, bo pytania i wieści dziennikarzy bywają wręcz absurdalne. Jednak na takim stanowisku kluczem do sukcesu jest przede wszystkim spokój i nabycie umiejętności radzenia sobie z krytyką, a nawet hejtem. Niezłym przykładem jest Adam Nawałka, który był wielkim „nudziarzem”, ale swoją dyplomacją nie pozwalał na wywoływanie kontrowersji.

Przez te liczne negatywne informacje, pojawiające się w mediach, wydaje się, że Czesław Michniewicz zaczął widzieć wrogów z każdej strony. Wiele pytań zadawanych przez dziennikarzy selekcjoner niesłusznie odbiera jako atak w jego kierunku. W ten sposób podjął kolejną kompletnie niezrozumiałą decyzję, która ponownie rozpaliła ogień w Internecie. Mianowicie, postanowił zablokować na Twitterze wszystkie osoby, które wyraziły na jego temat choćby jedno niepochlebne zdanie.

Strzał w stopę, inaczej się tego nie da nazwać. Po pozornym wyjaśnieniu afery premiowej (bo temat i tak wraca, jak bumerang) potrzebny był spokój. Być może po kilku kolejnych dniach sprawa by minimalnie ucichła i można byłoby przystąpić do kwestii kontraktu w nieco lepszych nastrojach. Jednak przez „aferę banową” Czesław Michniewicz ponownie narobił mnóstwo niepotrzebnego szumu wokół siebie, co pokazuje jasno, że tak łatwo nie złoży broni w walce z mediami. W konsekwencji w przyszłości będzie to prowadziło do dalszej destrukcji atmosfery wokół kadry, a na to raczej PZPN nie może sobie pozwolić.

Zmiana selekcjonera warunkiem „katharsis”

W mediach pojawia się coraz więcej informacji o tym, że dni Czesława Michniewicza są policzone. Nie ma się temu, co dziwić. Selekcjoner to najważniejsza osoba w polskiej piłce i twarz PZPN-u. Przez ciągłe kontrowersje cierpi nie tylko wizerunek Michniewicza, ale również całej instytucji z prezesem Cezarym Kuleszą na czele. Dlatego o losach selekcjonera najpewniej zdecydują czynniki pozasportowe.

– Kandydaci na nowego trenera reprezentacji mają przedstawić swój plan ofensywny i nowoczesny z perspektywą długofalową – co najmniej do mundialu 2026 – informuje Marek Szkolnikowski, dyrektor TVP Sport.

Kontakty z mediami to jedno, ale światło dzienne ujrzała również niejasna komunikacja Michniewicza z PZPN-em, o których opowiedział sekretarz instytucji – Łukasz Wachowski. Okazało się, że selekcjoner planował spotkanie z premierem bez wiedzy związku. Po tych słowach aż nie chce się wierzyć w zapewnienia o dobrych relacjach Czesława Michniewicza z Cezarym Kuleszą.

– Nie wiedzieliśmy o tym, że premier przyjedzie na zgrupowanie. To budzi nasze wątpliwości i zdziwienie. To zostało ustalone na poziomie sztabu i najbliższego otoczenia selekcjonera. Przekazanie informacji prezesowi Kuleszy na pewno by nie zaszkodziło. Pewnie wiele rzeczy udałoby się zdusić w samym zarodku – mówił Łukasz Wachowski na antenie „Canal + Sport”.

Oczywiście przyszłość Michniewicza nie będzie w pełni jasna, dopóki prezes PZPN-u nie ogłosi ostatecznej decyzji. Jednak trzeba sobie powiedzieć, że jedynym sposobem na całkowite oczyszczenie atmosfery wokół reprezentacji Polski jest zmiana na stanowisku selekcjonera. Pytanie tylko, czy Cezaremu Kuleszy bardziej zależy na względach wizerunkowych, czy sportowych, bo akurat wynikami Czesław Michniewicz może się obronić.

Jakub Boroń

Piłkarski pasjonat, fan Realu Madryt i sympatyk ligi włoskiej. Założyciel portalu magiapilki.pl.Kontakt: [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *