Kalendarium wspomnień – poślizgnięcie się Gerrarda

Sezon 2013/2014 był najlepszym dla Liverpoolu od wielu lat. Głównie dzięki fenomenalnej formie duetu Suarez i Sturridge (zwanego „SaS”) kibice mogli liczyć, że feralna 24-letnia seria bez tytułu mistrzowskiego wreszcie zostanie przełamana. 27 kwietnia 2014 roku rozegrany został mecz 36. kolejki Premier League pomiędzy Liverpoolem i Chelsea. Piłkarze Brendana Rodgersa mieli wszystko w swoich rękach. Wystarczyło wygrać pozostałe trzy spotkania i tytuł trafiłby na Merseyside. Ówczesny trener „the Blues” Jose Mourinho wystawił na spotkanie dość rezerwowe zestawienie, ponieważ kilka dni później jego podopiecznych czekało spotkanie w półfinale Ligi Mistrzów z Atletico. Wydawało się, że tego dnia nie może się wydarzyć nic niespodziewanego…

Poślizg

To był moment, jakich w meczu wiele, nic nieznaczące zagranie pod koniec nudnej pierwszej połowy. Sakho spojrzał na mnie. Było oczywiste, że zamierza zagrać bezpieczną piłkę w moim kierunku. Ba ruszył w moim kierunku, by uniemożliwić mi rozegranie. Sakho podał mi piłkę lewą nogą. Nie było to ryzykowny manewr. To po prostu rutyna, zwykłe, banalne podanie, jakie przez 25 lat mojej kariery w Liverpoolu odbierałem wielokrotnie. Piłka pewnie zmierzała w moim kierunku. Miałem już ruszyć do przodu, by ją przyjąć, ale rozejrzałem się, żeby sprawdzić, gdzie jest Ba. Ciągle miałem sporo miejsca. Nie było żadnego zagrożenia.
Już miałem przyjąć futbolówkę, ale ta przeleciała pod moją prawą stopą. Bardziej interesowało mnie, gdzie jest Ba niż piłka. Próbowałem skorygować swoją pozycję i wtedy to się stało.
Poślizgnąłem się. Upadłem na murawę.
Nie raz się w życiu poślizgnąłem. Na schodach, na podłodze w kuchni. Wiele razy ślizgałem się też na boiskach piłkarskich, ale nigdy tak pechowo, jak wtedy, nigdy w sposób, który kosztował moją drużynę utratę gola i trzech tak ważnych punktów
.

Steven Gerrard. Serce pozostawione na Anfield. Autobiografia legendy Liverpoolu, 209 s. 2015 r.

W drugiej połowie nie oglądaliśmy cudu. Gerrard wiele razy ratował swoich kolegów w krytycznych momentach, jednak tego dnia nikt mu się nie odwdzięczył. „The Reds” bezradnie bili głową w niebieski mur. Nie mieli pomysłu, jak strzelić wyrównującego gola. W ostatnich chwilach spotkania Daniel Sturridge stracił piłkę przed polem karnym rywala. Przejął ją były piłkarz Liverpoolu, Fernando Torres. Pomknął w kierunku bramki strzeżonej przez Simona Mignoleta i podał do Williana, który skierował piłkę do pustej bramki z najbliższej odległości. 2:0. Marzenia o mistrzostwie runęły niczym domek z kart.

Fałszywe nadzieje

Było jasne, że Manchester City niedługo zrówna się punktami z Liverpoolem, a wtedy decydować będzie bilans bramkowy, który był zdecydowanie po stronie „Obywateli”. Liverpool podjął się niemożliwego i próbował nastrzelać wiele goli w pozostałych dwóch starciach, jednak już w meczu z Crystal Palace wydarzyła się następna katastrofa, która też mogłaby stanowić dobry materiał na inny artykuł…

I w taki oto sposób tytuł trafił do błękitnej części Manchesteru. Kibicom Liverpoolu przyszło czekać jeszcze długich 6 lat na upragniony tytuł. Jednak Steven Gerrard już od dawna był na emeryturze. Nigdy nie zdobył upragnionego mistrzostwa kraju.

Od tego pechowego, dla Liverpoolu, dnia minęła równa dekada.

Adam Kajdan

Ogromny kibic piłki nożnej. Fan Liverpoolu jak i całej Premier League. Lubię także oglądać mecze Ekstraklasy, zwłaszcza jednego z czołowych polskich klubów, a także starcia w Lidze Mistrzów. Główny administrator fanpage'a "Opinie piłkarskie".