Według informacji, którą przekazał na Twitterze Piotr Koźmiński z „WP Sportowe Fakty”, PZPN podjął decyzję odnośnie przyszłości portugalskiego selekcjonera. „Fernando Santos przestaje być trenerem reprezentacji Polski” – przekonuje dziennikarz.
Zatrudnienie Fernando Santosa miało wznieść reprezentację Polski na wyższy poziom. W końcu trener z dużym nazwiskiem, mocnym cv i przede wszystkim z zdobytym Mistrzostwem Europy. Praca w Polsce miała być ukoronowaniem jego kariery trenerskiej, która niewątpliwie zbliża się do końca. Oczekiwania wobec Portugalczyka okazały się dość mocno odbiegać od rzeczywistości. Po początkowej fali entuzjazmu, gdy na konferencji prasowej przekonywał, że on sam od teraz jest polakiem i dlatego zamieszka w Warszawie, przyszła weryfikacja. Doświadczony trener przebywał w naszym kraju od święta. Mecze Ekstraklasy, które obejrzał z wysokości trybun, można policzyć na palcach jednej ręki. Ze wszystkich obietnic, nie spełnił żadnej. Z kadrami młodzieżowymi nie współpracował, polskiego asystenta nie zatrudnił, a przede wszystkim nie zmienił w drużynie nic.
Styl gry i wyniki to jedno. Nie satysfakcjonujące to mało powiedziane. W oczy kłuję najbardziej postawa, jaką Fernando Santos prezentował w ostatnim czasie. Kręcenie głową, mruczenie pod nosem, lekceważąca i znudzona mimika twarzy. Całym sobą pokazywał, że on już po prostu nie ma ochoty tutaj być. Jego relację ze sternikiem PZPN-u Cezarym Kuleszą również były dalekie od oczekiwanych. Można wręcz powiedzieć, że stało się to, co stać się w końcu musiało. Fernando Santosa prawdopodobnie już z nami nie ma, ale niesmak pozostał.
Przed Polskim Związkiem Piłki Nożnej stoi teraz arcyważne zadanie. Za niespełna dwa tygodnie trzeba wysłać powołania, aby spełnić wymóg UEFA dotyczący terminu powołań. Za niespełna miesiąc reprezentacja Polski gra dwa najważniejsze mecze eliminacyjne. Proces wyboru nowego selekcjonera musi zostać przeprowadzony w przyśpieszonym tempie. Na ten moment pierwsza reprezentacja została bez sztabu i trenera. Jedyne co nam zostało to nadzieja na to, że tym razem Cezary Kulesza w końcu trafi z wyborem trenera, który popracuje dłużej niż dziewięć czy dziesięć miesięcy.